– Dużo się dzisiaj mówi o autentyczności. Bycie sobą jest najważniejsze. Ale równie istotna jest rzetelność w tym, co się robi, szacunek dla drugiego człowieka i zwyczajna uczciwość. – mówi Agnieszka Potocka, fotografka, właścicielka marki “Lekkie sesje wizerunkowe”.
Skąd pomysł, żeby swoje życie zawodowe związać z fotografią?
Wszystko zaczęło się od przypadku… Aparatem bawił się mój chłopak (a obecnie mąż) i naturalnie z czasem trafił w moje ręce. Zachwyciła mnie wtedy plastyka obrazu, możliwość artystycznego “wyżycia” się. Jako nastolatka dużo rysowałam i malowałam, ale z upływem lat gdzieś to zaniknęło. Fotografia pozwoliła mi w inny sposób zatrzymać rzeczywistość i tworzyć obrazy. Oczywiście na początku były to krajobrazy, portrety ludzi, jakaś martwa natura. Ale gdy znajomi dowiedzieli się o moim hobby, padły propozycje fotografowania ślubów, różnego rodzaju reportaży itd. W międzyczasie pracowałam jako manager w jednej z trójmiejskich kawiarni i tam dodatkowo robiłam zdjęcia produktowe ciast i kaw, robiąc z nich materiały promocyjne. Dużą promocją były dla mnie zdjęcia dla blogerek modowych. Można powiedzieć, że przez kilka pierwszych lat fascynacji aparatem fotografowałam niemal wszystko…. Ale przyszedł w końcu czas, kiedy postanowiłam rzucić etat i założyć firmę – zleceń było dużo, a ja wewnętrznie czułam, że jestem w tym dobra i daje mi to sporo frajdy. Tak zaczęła się moja poważna fotograficzna droga, na której byłam i fotoreporterem w dużym regionalnym portalu informacyjnym, i fotografem ślubno–rodzinnym, do teraz, gdy zajmuję się głównie fotografią wizerunkową.
Skąd nazwa “Lekkie sesje”?
Nazwa przyszła właściwie oddolnie – jedna z klientek określiła moje zdjęcia mianem “lekkich i świeżych” i wtedy pomyślałam, że to jest dobra nazwa na to, co robię. “Lekkie” miało też być zaprzeczeniem ciężkich, ciemnych i “sztywnych” zdjęć biznesowych w studio, które królowały jeszcze kilka lat temu. Zdecydowanie wolałam jasne, kolorowe kadry przy świetle naturalnym. Jak widać – wciąż jest na takie lifestylowe wizerunkowe zdjęcia zapotrzebowanie.
Co jest najtrudniejszego w zawodzie fotografa? Z jakimi problemami musisz mierzyć się w swojej pracy?
W fotografii portretowej najważniejsze jest pokazanie człowieka takim, jakim jest – i ja też to wyznaję w fotografii wizerunkowej, mimo że może ona się wydawać pewną kreacją i grą pozorów. Wychodzę jednak z założenia, że w biznesie opłaca się być autentycznym – chociażby dlatego, żeby przyciągnąć klientów podobnych sobie. Ale jest to o tyle trudne, że fotograf niewiele ma czasu, by zapoznać się ze swoim modelem, by wejść z nim w jakąś głębszą relację. Dlatego bardzo mi zależy, aby przed sesją była okazja spotkać się z klientką – czy twarzą w twarz czy chociażby poprzez video – i porozmawiać nie tylko o szczegółach sesji, ale o niej samej – jej oczekiwaniach, jej wartościach, cechach charakteru, jej pracy. Wiem, że jest to ważne także dla drugiej strony, bo przełamuje wzajemne lody i pozwala potem na sesji otworzyć się klientce na mnie.
Co daje Ci największe spełnienie w swoim biznesie?
Kiedy czytam opinie zadowolonych klientek o tym, że czuły się swobodnie na sesji, że tak właśnie chciały się pokazać i że już mnie poleciły swoim znajomym. Wtedy wiem, że moja praca i włożony wysiłek ma sens. A tak prywatnie – to własna firma dała mi ogromną niezależność! Odkryłam, że uwielbiam się rozwijać, poznawać nowych ludzi i pomagać im.
Do kogo kierujesz swoje usługi? Masz określoną grupę docelową?
Do niedawna współpracowałam ogólnie z ludźmi biznesu – zarówno mężczyznami jak i z kobietami. Ale w pewnym momencie stwierdziłam, że z kobietami łączy mnie szczególna więź, bo rozumiem ich problemy, wiem czego się obawiają na sesji, czego potrzebują, aby poczuć się wyjątkowo. Dlatego zawęziłam swoją działalność do Przedsiębiorczych Kobiet, bez względu na branżę czy pozycję. Dla nich przygotowany mam specjalny pakiet obejmujący nie tylko zdjęcia, ale też makijaż i uczesanie. Dodatkowo można skorzystać z mojej bazy zaufanych kobiecych firm – np. stylistki, salonu kosmetycznego, coacha czy agencji brandingowej – zależy mi na holistycznym podejściu do wizerunku. Trochę tych kontaktów przez lata nazbierałam i chętnie się nimi dzielę.
Jak pozyskujesz nowe klientki? Jak ważne w twoim biznesie są rekomendacje, polecenia, ale też networking?
Śmieję się, że większość swoich zleceń mam wydeptane na spotkaniach networkingowych. Ale taka jest prawda – w dzisiejszych czasach jest tylu fotografów, którzy robią świetne zdjęcia, że jedyną szansą na zdobycie klienta, jest przekonanie go swoją osobowością. A najlepszym na to sposobem jest poznanie go osobiście. Szybkie biznesowe randki, klub biznesowy, konferencje, networkingi mniejsze czy większe – to wszystko przeżyłam. Wiele zdobytych znajomości zostało na długo, z niektórymi osobami nie miałam okazji się poznać, chociaż widywałam je wiele razy na tych samych spotkaniach. Tak to już jest… Ale głównym źródłem moich zleceń są jednak polecenia. Tak się składa, że Trójmiasto to jeden wielki organizm, gdzie każdy zna każdego – jak nie osobiście, to z widzenia/słyszenia. Stąd mam 80% zleceń. I bardzo mnie to cieszy, że jestem coraz bardziej rozpoznawalna i mam duży mandat zaufania – co mnie motywuje do jeszcze lepszej pracy.
Jak na co dzień budujesz swoją markę osobistą?
Bez obecności w social mediach nie ma w ogóle mowy, ale tak naprawdę najtrwalsze relacje zdobyłam w kontakcie bezpośrednim. Nic nie zastąpi spotkania i rozmowy twarzą w twarz – tutaj możemy najbardziej poznać charakter danej osoby. W internecie tworzymy pewien obraz siebie, tego jak chcemy być postrzegane. Na żywo jesteśmy bardziej autentyczne. Dlatego lubię wszelkiego rodzaju wydarzenia networkingowe, śniadania czy kolacje biznesowe, gdzie mogę poznać fantastycznych ludzi, ale też dać się poznać innym.
Jakie wartości są niezbędne w procesie budowania marki osobistej?
Dużo się dzisiaj mówi o autentyczności, ale taka jest prawda – bo ona i tak prędzej czy później wyjdzie na jaw. Bycie sobą jest najważniejsze. Ale równie istotna jest rzetelność w tym, co się robi, szacunek dla drugiego człowieka i zwyczajna uczciwość.
Dlaczego zdecydowałaś się dołączyć do Europejskiego Klubu Kobiet Biznesu i jak oceniasz pierwsze miesiące bycia w tej organizacji?
Myślę, że to kolejny naturalny etap rozwoju mojej firmy – wyjście poza działanie w swoim regionie. Trójmiasto i tak jest już przepełnione fotografami. Po drugie “kobiety biznesu” to grupa, z którą najlepiej mi się współpracuje. A po trzecie – mam już doświadczenie członkostwa w klubie biznesowym i jest to świetna opcja na zbudowanie relacji z konkretnymi osobami o podobnych wyzwaniach jako przedsiębiorcy. Tak więc każdy z członów nazwy klubu jest dla mnie ważny i dlatego postanowiłam tu wstąpić.
Wróćmy jeszcze do sesji zdjęciowych. Masz jakieś sprawdzone triki, jak radzić sobie z tremą przed obiektywem?
Trzeba zacząć od tego skąd bierze się trema – najczęściej z braku pewności siebie, braku doświadczenia w pozowaniu czy dużej presji na to, aby wypaść jak najlepiej. Wiem, bo sama byłam nie raz po drugiej stronie obiektywu i mimo to czułam lekki stres. Ale w pracy z klientkami, “normalnymi” kobietami bez doświadczenia w modelingu, polecam na początek poćwiczyć przed lustrem różne pozy, aby nabrać świadomości swojego ciała, sprawdzić który profil bardziej mi się podoba itp. Jest kilka prostych zasad ułożenia ciała, aby wyglądać korzystniej na zdjęciach, i nimi dzielę się podczas sesji. Dodatkowo pokazuję zdjęcia na bieżąco podczas fotografowania, żeby klientka zobaczyła siebie, być może będzie chciała coś poprawić w ubiorze czy fryzurze. To zawsze sprawia, że puszczają pierwsze nerwy, a ja wiem, że mogę spokojnie działać dalej.
Jak należy przygotować się do sesji biznesowej z Tobą? O czym warto pamiętać zjawiając się w studio?
Najważniejsze to dobre nastawienie! Dlatego warto się porządnie wyspać dzień przed sesją, zrelaksować (może gorąca kąpiel, masaż) i przygotować wszystkie ubrania czy potrzebne gadżety. W dniu sesji polecam wyjechać wcześniej z domu tak, aby na spokojnie dotrzeć na miejsce sesji. Najczęściej współpracuję z wizażystką przy sesjach wizerunkowych, więc ten czas na makijaż, z kawą w ręku i pogaduszkami, to świetne przygotowanie na spotkanie ze mną.
Plany biznesowe na najbliższe 5 lat?
Własne studio! Marzę o dużej, zalanej naturalnym światłem przestrzeni, którą mogę umeblować i urządzić po swojemu. W biało-różowej aranżacji, z ogromną kwiatową ścianą, wygodnymi meblami i kącikiem kawowym – gdzie każda z moich modelek poczuje się komfortowo. Chcę, żeby było to również miejsce twórczych spotkań dla innych kobiet, jak warsztaty, prelekcje, eventy. I musi to być miejsce koniecznie w mojej rodzinnej Gdyni, nad morzem. Ma nadzieję, że 5 lat wystarczy, żeby to marzenie się spełniło.
Rozmawiała: Ilona Adamska
fot. Alina Bobrowska